Moje wrażenia
W 2016 roku wraz z zespołem „Kyczera” wyruszyłam „na podbój” Gruzji. Byłam początkowo pełna obaw przed pierwszym w życiu lotem, z pełną walizką i szczątkowymi informacjami na temat kraju, do którego jadę. Po przylocie na miejsce moim oczom ukazał się obraz zupełnie standardowego lotniska, które funkcjonowało i wyglądało podobnie jak nasze lotniska.
Dopiero po wyjściu na zewnątrz widać było różnice w stosunku do polskiej rzeczywistości. Ludzie wydali mi się niezwykle mili i przyjaźnie nastawieni do cudzoziemców. Niestety nie mogłam porozumieć się z nimi po angielsku. Mieszkańcy Gruzji porozumiewają się po rosyjsku, więc na kilku wymienionych uśmiechach byłam zmuszona poprzestać.
Drogi dobre, auta stylizowane na styl amerykański, budynki szare, lecz sporo nowych lub w budowie. Szokiem było dla mnie, że kierowcy nie przestrzegają zasad na drodze, a większość manewrów sygnalizują klaksonem. Do tego obowiązkowym elementem ruchu na drogach jest nieustanna wręcz obecność krów i owiec na jezdni.
Podczas naszej podróży mieliśmy wiele okazji ujrzenia charakterystycznych budowli, często o dużej wartości historycznej. Ujrzałam panującą w tym kraju skrajność -z
jednej strony drogi nowe budynki, zrobione ze sporym rozmachem, a z drugiej – rozlatujący się dom.
Jedzenie było bardzo specyficzne smakowo i dla Polaka niektóre dania mogły wydać się mdłe lub wręcz przesadnie przyprawione. Fajnie było poznać nowe smaki, z którymi w Polsce nie będę miała prawdopodobnie zbyt wielkiego
kontaktu.
Mój tegoroczny wyjazd oceniam bardzo pozytywnie. Piękne
widoki, plaże, błękitna woda przypominająca tą z Lazurowego Wybrzeża, przemili i pomocni ludzie. W
pewnym stopniu orientalne jedzenie i pięknie zachowane zabytki. Z przyjemnością pojechałabym tam raz jeszcze.
Natalia Jacenik , z pomocą Natalii Kawerskiej